Burki i dobre anioły

Czas trwania:15 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Dokument/Reportaż

Burki i dobre anioły w telewizji

Opis programu

Było sobie raz schronisko dla czworonożnych bezdomniaków. Chodzi o schronisko dla bezdomnych psów w Józefowie koło Legionowa, o którym było bardzo głośno w mediach z powodu kontrowersyjnej decyzji powiatowego weterynarza o odebraniu placówce statusu schroniska. Sucha urzędnicza decyzja zza biurka w rzeczywistości oznacza zagrożenie dla około pięciuset zwierząt. Co z nimi dalej będzie? Paradoks tkwi w tym, że schronisko Józefów skreślone z oficjalnej listy psich przytułków, od początku swojego istnienia cieszy się bardzo dobrą opinią, jeśli chodzi o sposób traktowania zwierząt. W ramach bardzo skromnych środków stara się zapewnić niechcianym zwierzakom dach nad głową, pełną michę, leczenie (z tym ostatnim w schroniskach bywa różnie). Przede wszystkim jednak (co też w przypadku schronisk nie jest takie oczywiste) w Józefowie psiaki są kochane. Dyrektorka robi wszystko, żeby jak najmniej boleśnie znosiły pobyt w miejscu, o którym żaden pies z pewnością nie marzy. Nie poradziłaby sobie jednak sama, gdyby nie grono wolontariuszy, podobnie jak ona zakręconych na punkcie józefowskich burków. To moje dobre anioły (o bohaterach) - śmieje się pani dyrektor. W grupie zapaleńców stale kręcących się przy psich boksach są na ogół młodzi ludzie, różnych zawodów, single ale też z rodzinami, dziećmi, własnymi psami. Często bardzo aktywni zawodowo, ale wszystkich łączy ich chęć spędzania każdej wolnej chwili przy psiakach. Wszyscy też wykazują niezwykłą empatię w stosunku do zwierząt nieraz bardzo trudnych, wycofanych, uciekających przed człowiekiem. To jest właśnie ich robota: powolna, żmudna resocjalizacja na wpół zdziczałych psów urodzonych w schronisku albo skrzywdzonych kiedyś tam na wolności, przywracanie im wiary w człowieka. Na co to komu potrzebne? Skąd w nich tyle wytrwałości? Jak to robią? Siedzą z psiakami w boksach, przytulają je, bawią się z nimi. A czasami w przypadku psów psychicznie wycofanych po prostu pokazują, że człowiek to nic groźnego. Uczą albo przypominają burkom, jak się chodzi na smyczy; biorą na spacer za żelazną bramę, za którą jest piękny las, a po drodze w lesie zbierają podrzucone przez kogoś tam nowe psy, dorosłe przywiązane do drzew albo szczeniaki porzucane w torbach. W czasie wakacji leśne psiaki pojawiają się masowo jak grzyby po deszczu. Wolontariusze zgarniają je z lasu do schroniska, bo jakżeby inaczej, no i robi się problem. Powiatowy weterynarz kazał zamknąć Józefów właśnie z powodu przepełnienia. A ja się pytam, czyja to wina, że tyle niechcianych psich mord?! - protestuje dyrektorka. Przecież nie nasza! Nie potrafię zostawić bezbronnego szczeniaka gdzieś tam w torbie pod drzewem!. Wolontariusze dwoją się i troją, żeby poluzować dobrostan, przyśpieszyć adopcje, bo też tym się zajmują, ale sprawa nie jest łatwa. Trudno o odpowiedzialny dom. Do tego często psy adoptowane wracają.