Kreatywni

LESZEK TARAŃCZUK - szyje ubrania dla motocyklistów Z wykształcenia chemik. W latach 70. jeździł na wuesce i uwielbiał długie motocyklowe wyprawy, na które zabierał żonę i małego synka. Niestety w tych czasach nie mógł kupić dla nich i dla siebie odpowiedniej odzieży motocyklowej. Postanowił więc uszyć ją sam. Ubrania spodobały się rodzinie i znajomym, a że na uczelni nie zarabiał kokosów, wpadł na pomysł, by wraz z kolegą zająć się szyciem bardziej profesjonalnie. Wcześniej musiał zdać egzamin czeladniczy, ale gdy zaczął opowiadać komisji o wiązaniach peptydowych, dali mu papiery bez większych ceregieli. Początki w branży rzemieślniczej nie były jednak łatwe. Do końca lat 80. tylko duże zakłady miały pozwolenie na szycie ze skór - mówi bohater. Dopiero po odejściu komuny ruszyliśmy z kopyta. Na początku były kurtki i spodnie, potem buty, torby, sakwy, galanteria motocyklowa. W tej chwili szyją dla policji, żandarmerii i wojska, używając najnowocześniejszych tkanin i materiałów, m.in. kewlaru. Pan Leszek ma jednak sentyment do starej rzemieślniczej roboty: każda kurtka jest spersonalizowana, dopasowana do wymiarów konkretnej osoby. Kilkoro pracowników używa niemal dziewiętnastowiecznych metod pracy; buty są szyte, a nity wbijane ręcznie Tarańczuk pytany o marzenia odpowiada: Jak już uszyliśmy kurtkę dla papieża, to czy możemy osiągnąć więcej Biała motocyklowa kurtka, z wielkim logo ŚDM została zamówiona właśnie u Tarańczuka. - Nie wiem, czy mu się spodobała - mówi pan Leszek - ale chyba tak, bo na zdjęciach się uśmiecha.