Misjonarska przypowieść

Ojciec Bonifacy - Stanisław Kotrys, zakonnik, nie pisze o Afryce. Opowiada. Po 23 latach spędzonych na misji w Togo wspomnienia nie pozwalają zapomnieć o Czarnym Lądzie, wrażenia pozostały trwałe, jak przywieziona z Afryki ameba. Z pewnością złożyłyby się na fascynującą książkę o niezwykłych losach niezwykłego człowieka. Poety, fotografika, astronoma, myśliwego, franciszkanina, białego misjonarza czarnej Afryki. Przecież po tylu latach tam spędzonych nie pisze się już nic. Wszystko zaczęło się w pobliżu Janowca nad Wisłą w kolejnym, mrocznym roku hitlerowskiej okupacji. Potem typowe dzieciństwo i młodość w powojennej biedzie. I przypadek, który zadecydował o wyborze życiowej drogi: książka "Biedaczyna" z Asyżu w parafialnej kancelarii, gdzie czekał na brata oficera załatwiającego kościelny ślub. Seminarium, brązowy habit, misja i powrót nad Wisłę do Kazimierza Dolnego, do klasztoru ojców franciszkanów reformatów. O przeprawie łodzią od miejsca urodzenia. Życie zakreśliło parabolę losu.