Z archiwum IPN

Polska 2010

Opowieść o dziejach dwóch braci Taraszkiewiczów, organizujących w dolinie Bugu i na południowym Podlasiu opór przeciw zniewoleniu.

Czas trwania:28 min

Kategoria wiekowa:

Gatunek:Magazyn/Magazyn

Z archiwum IPN w telewizji

  • Tadeusz Doroszuk

    Autor

Opis programu

To jedna z tych straszliwych komunistycznych zbrodni, po których nie miało pozostać śladu. Oprawcom z Urzędu Bezpieczeństwa z Sokołowa Podlaskiego nie wystarczyło zamordowanie po błyskawicznej sądowej farsie grupy młodych ludzi, ale ciała ich wywieziono chyłkiem do lasu i tam zakopano. Trzeba powiedzieć, że nie był to na skalę praktyki owego urzędu wyjątek, ale raczej standardowa procedura. Popatrzymy na tę historię z trzech punktów widzenia. Z punktu widzenia oprawców, a konkretnie poprzez wytworzoną przez nich, a niewytrzymującą już pobieżnej analizykłamliwą dokumentację. Spojrzymy oczami lokalnego historyka, który od lat bada tę sprawę, poświęcając jej mnóstwomiejsca w swym życiu. Wreszcie posłuchamy dramatycznej opowieści sześcioletniego podówczas chłopca, który wraz z matką jedzie do lasu przekopywać dół śmieci w poszukiwaniu ciała brata. Cała rzecz zaczyna się wraz z wkroczeniem na tereny wschodniej Polski Sowietów, którzy od razu rozpoczynają aresztowania i wywózki. Reakcja aktywnej konspiracyjnie młodzieży jest natychmiastowa. Wracają do lasu i rozpoczynają samoobronę. Likwidują konfidentów, walczą z karnymi ekspedycjami. Oddziałem, o którym mowa, dowodzi Zdzisław Stokowski ps. Nurek, pospołu z Franciszkiem Pliszką, Marynarzem. Wojują cały rok 1945, ale pod koniec sieć konfidentów zaciska się już na tyle, że wpadka jest tylko kwestią czasu. Nieszczęście spadło na oddział 19 lutego 1946 roku w kolonii Terebeń. Osaczeni przez obławę podjęli walkę, część zginęła, a dziewięciu dostało się w ręce UB. Tempo zdarzeń było błyskawiczne. Po straszliwych torturach odbył się trwający kilkanaście minut proces, w którym postawiono im wyłącznie zarzuty kryminalne, a następnie w nocy 26 lutego w ruinach kościoła w Sokołowie zastrzelono. Zwłoki nocą zakopano w lesie. Rodziny rychło podjęły poszukiwania i po kilku miesiącach zabrały do rodzinnych parafii siedmiu zamordowanych. Dziś w tym miejscu jest sanktuarium pamięci zwane Wyrąb.