Zakazane taśmy

Polska 2006

W marcu 2006 roku na Białorusi doszło do dramatycznych wydarzeń, które zapoczątkowały procesy analogiczne do tego, co wydarzyło się w Polsce w 1981 roku. Pretekstem do nich były wybory prezydenckie.

  • Czas trwania: 26 minut, Gatunek: Reportaż

Zakazane taśmy w telewizji

ZwińRozwiń

Twórcy

  • Andrzej Pankiewicz Autor
  • Jarosław Kamieński Autor

Opis programu

ZwińRozwiń

W marcu 2006 roku na Białorusi doszło do dramatycznych wydarzeń, które zapoczątkowały procesy analogiczne do tego, co wydarzyło się w Polsce w 1981 roku. Pretekstem do wystąpień społecznych stały się wybory prezydenckie. Mimo że startowali w nich Aleksander Łukaszenka, Aleksander Kazulin, Aleksander Milinkiewicz i Siarhiej Hajdukiewicz, ten pierwszy kontrolował media i sterował działaniami KGB godzącymi w konkurentów do urzędu. Służby specjalne odbierały i niszczyły taśmy dziennikarzom opuszczającym Białoruś po wyborach. Również ekipie TVP.

Reportaż, 26 min, Polska 2006 Scenariusz i realizacja: Andrzej Pankiewicz, Jarosław Kamieński Zdjęcia: Krzysztof Więckowski W marcu tego roku na Białorusi doszło do dramatycznych wydarzeń, które zapoczątkowały procesy analogiczne do tego, co wydarzyło się w Polsce ćwierć wieku temu. Pretekstem do społecznych wystąpień stały się wybory prezydenckie. 21 lutego 2006 r. komisja wyborcza oficjalnie zarejestrowała czterech kandydatów: Aleksandra Łukaszenkę, Aleksandra Kazulina, Aleksandra Milinkiewicza i Siarhieja Hajdukiewicza. Ale tylko teoretycznie mieli oni równe szanse. W jednym z przemówień urzędujący prezydent zapewniał, że naród białoruski sam, bez żadnych nacisków wewnętrznych ani zewnętrznych wybierze najwłaściwszego kandydata, ale na wszelki wypadek władze postanowiły pomóc obywatelom w dokonaniu "właściwego" wyboru. Aleksander Łukaszenka obecny był stale w radiu, telewizji, prasie, inni pojawiali się tam sporadycznie. Ich spotkania przedwyborcze były zakłócane, a jeden z kandydatów został nawet ciężko pobity. Sam Łukaszenka na forum parlamentu uznał opozycjonistów popierających innych kandydatów za słabeuszy i sugerował wcielanie ich za karę do wojska. Jednocześnie dbano, żeby informacje na temat przebiegu kampanii wyborczej i samych wyborów nie wydostawały się poza granice Białorusi. Białoruskie KGB odbierało i niszczyło taśmy dziennikarzom opuszczającym Białoruś po wyborach. Również ekipie TVP skasowano ponad 10 godz. nagrań. Tylko dzięki pomocy białoruskich przyjaciół autorom reportażu udało się ocalić pozostałe materiały, z których powstał ten reportaż. Trudna sytuacja polityczna białoruskiej opozycji nie wynika tylko z brutalnych metod działania władz, a i z faktu, że społeczeństwo białoruskie jest głęboko podzielone. Duża jego część chce, żeby wszystko zostało po staremu i szczerze popiera "baćkę", jak nazywają Łukaszenkę, uważając, że jest on "dobrym prezydentem, dba o ludzi i o kraj, w którym nikt nie cierpi biedy ani nie jest bezrobotny". Ale coraz więcej jest też takich, którzy pragną zmian, marzą o wolności słowa i sumienia, chcą demokracji i sprawiedliwości, niezależnych mediów, postępu, otwarcia na świat, prawa do nauki w ojczystym języku, a nie po rosyjsku. To oni najczęściej gromadzili się na placach w czasie antyprezydenckich demonstracji, to ich najczęściej atakowała milicja rozpędzająca zgromadzenia w Mińsku, Grodnie czy Iwańcu w tamte marcowe dni 2006 r., przed i po 19 marca, kiedy to odbyły się wybory. Mimo zimowej pogody atmosfera tych zgromadzeń była bardzo gorąca. Pamiętając niedawne doświadczenia ukraińskie, Białorusini chyba po raz pierwszy uwierzyli, że i w swoim kraju mogą coś zmienić. Ponieważ siłą napędową tych dążeń jest młode pokolenie, białoruską rewoltę nazwano "dżinsową". Ale minie jeszcze sporo czasu, zanim nabierze ona siły ukraińskiej "pomarańczowej rewolucji". Na razie na Białorusi uczyniono pierwszy krok, być może najważniejszy.

Komentarze

Skomentuj
  • Brak komentarzy.

Dodaj komentarz

    Ocena społeczności: - Głosów: 0

    Hity dnia

    Wszystkie hity »

    Logowanie

    Jeżeli nie posiadasz konta, zarejestruj się.

    ×