Dwa włamania w ciągu kilku dni. Ofiarami są też inni
Do pierwszego zdarzenia doszło w nocy z czwartku na piątek (27-28 kwietnia) w lokalu przy ul. Bujwida 26.
- Około 2:40 w nocy dostaliśmy telefon od firmy ochroniarskiej, że prawdopodobnie ktoś dostał się do środka, bo alarm jest włączony i drzwi są otwarte. Gdy przyjechaliśmy z mężem na miejsce, od razu zaczęliśmy oglądać zapis z prywatnego monitoringu. Na filmie widać, że ktoś był w środku i ukradł pieniądze z kasy oraz telefon służbowy - mówi pani Aleksandra, która prowadzi Macs&Sweets.
Mężczyzna prawdopodobnie wystraszył się alarmu, ponieważ w lokalu był tylko kilka minut. Prowadzący nazajutrz śledczy zebrali odciski butów, ale trudniej było zdobyć odciski palców z uwagi na to, że włamywacz nosił rękawiczki. Tej samej nocy w sąsiedniej kamienicy ktoś wyłamał zamek do głównych drzwi wejściowych. Tym również zajmują się policjanci.
Tak działał włamywacz! To przestroga dla innych (dalsza część tekstu pod filmem
W nocy z soboty na niedzielę (29-30 kwietnia) pani Aleksandra znów skontaktowała się z nami, by poinformować o drugim włamaniu. Tym razem złodziej wiedział już, czego i gdzie szukać. Był przygotowany, miał latarkę, choć wszystko wskazuje na to, że tym razem była to inna osoba.
- Tym razem całkowicie uszkodzone zostały dwa zamki - wcześniejszy i nowy, który zamontowaliśmy w dniu ostatniego włamania. Za drugim razem nasz lokal nie był jedynym, włamano się również do pobliskiego sklepu. Mamy pecha, że na zewnątrz nie działa latarnia, a kamera działająca w trybie nocnym nie była w stanie wykonać nagrania wyższej jakości. Wiemy tylko, że sprawców jest dwóch, ponieważ znacznie różnili się od siebie na nagraniu. Policja ustala, czy mają ze sobą związek i jaki jest ich klucz działania - dodaje pani Aleksandra.
Na Ołbinie od kilkunastu dni grasują podejrzani mężczyźni
Skontaktowaliśmy się również z osobą, która nie była świadkiem zdarzenia z ulicy Bujwida 26, ale zna podobny przykład z sąsiedztwa. Przy ulicy Gdańskiej do atelier fryzjerskiego zaglądał mężczyzna, który raczej nie był zainteresowany usługą.
- Pytał o ceny i naszą ofertę, ale nie wyglądał na osobę, która chciałaby skorzystać. Od razu nabrałam podejrzeń, że chce dokonać rozeznania, czy mam odpowiednie zabezpieczenia przed kradzieżą - mówi "Gazecie Wrocławskiej Anna, właścicielka salonu.
Pani Anna dodaje, że jej sąsiadka dojrzała człowieka zaglądającego w okna lokalnych biznesów.
- Wracała do pracy późnym wieczorem. Przyłapała faceta, jak szczegółowo przygląda się witrynom. Kilka dni później w Mac&Sweets doszło do pierwszego włamania - opowiada pani Anna.
Mamy również informacje o włamaniu do jednego z lokali przy ulicy Sienkiewicza, na przeciwko Ogrodu Botanicznego. O szczegółach będziemy informować na bieżąco.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?