MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Znikające jezioro w Otominie. Bój toczy się o jeden strumyk. Toczą się dyskusje, ale ich finału nie widać

Andrzej Gurba
Andrzej Gurba
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Popularne jezioro w Otominie niknie w oczach. Niekończące się dyskusje w mediach społecznościowych, wymiana pism, trochę polityki. I brak okrągłego stołu, mimo publicznych deklaracji wszystkich stron.

Wracamy do sprawy znikającego jeziora w Otominie (gm. Kolbudy). Od lat ubywa w nim wody. Część mieszkańców i wędkarzy obarcza za ten stan rzeczy leśników, którzy wybudowali w pobliskim lesie zbiornik retencyjny odcinający zasilanie akwenu. Leśnicy się z tym nie zgadzają, a Wody Polskie zajmują pośrednie stanowisko.

Strumyk, co przez lata zasilał jezioro...

W tej sprawie największy spór dotyczy jednego strumyka, który przez dekady zasilał jezioro w Otominie, a od ponad dziesięciu lat pompuje wodę do małej leśnej retencji zbudowanej przez Nadleśnictwo Kolbudy. A do jeziora już nie.

Retencję stworzono w ramach wielkiego ogólnopolskiego programu Lasów Państwowych, który kosztował łącznie około 200 mln zł, z czego 136 mln zł to fundusze unijne. W całym kraju powstało nieco ponad 3000 takich zbiorników wodnych. W założeniach projektu chodziło m.in. o poprawę bilansu wodnego, zachowanie bioróżnorodności.

Retencję w otomińskim lesie stworzono w 2012 roku. I od tego czasu obserwowany jest większy spadek poziomu wody w jeziorze w Otominie, co potwierdzają m.in. Wody Polskie. Kilka dni temu sprawdziliśmy w terenie, jak wygląda retencja, jej zasilanie oraz okolica.

Strumyk, który kiedyś zasilał jezioro płynie teraz do leśnej retencji. Dawne jego koryto prowadzące do akwenu jest suche. Woda tam nie popłynie, bo dostępu broni jeszcze drewniana "zapora". Zresztą, nawet gdyby jej nie było, to i tak woda ze strumyka nie dotarłaby do akwenu, bo w pewnym punkcie koryto zostało rozplantowane i woda rozlałaby się po okolicy przed jeziorem. Tomasz Kaliszewski, zastępca nadleśniczego z Kolbud podkreśla, że retencja powstała przede wszystkim dla zachowania bioróżnorodności. Chodzi m.in. o miejsce lęgowe dla ptaków.

Dodajmy jednak, że w czasie naszej terenowej lustracji, łabędzie i bociany przebywały tylko na sąsiednim naturalnym rozlewisku. Oczywiście może to być tylko przypadek.

Linia brzegowa jeziora w Otominie cofnięta o kilkadziesiąt metrów

- Linia brzegowa jeziora w Otominie cofnęła się o kilkadziesiąt metrów. Decydujące znaczenie ma brak zasilania akwenu przez ten strumyk. Teraz do jeziora nie dopływa już żadna woda. Jezioro zasilane jest tylko przez wody opadowe, topiący się śnieg. To jednak za mało. Domagamy się odtworzenia strumyka skierowanego do jeziora. Nadleśnictwo w Kolbudach popełniło błąd i nie chce się teraz do tego przyznać - mówi Tomasz Adamczyk, wędkarz i mieszkaniec sąsiedniej miejscowości.

- Ta retencja znajduje się na torfowisku. Poziom wody nie jest w niej zbyt wysoki. Latem woda praktycznie znika w tym miejscu. I tak to ma wyglądać ? - pyta retorycznie Roman Mazurowski, mieszkaniec Otomina.

Mieszkaniec Otomina dodaje, że gdy strumyk płynął do jeziora, to cały okoliczny teren był podmokły, praktycznie aż do drogi asfaltowej przy akwenie.

- I nie trzeba było budować żadnych retencji. Tam toczyło się leśne życie, była bioróżnorodność. Bez ingerencji człowieka i bez kosztów. A i jezioro było zasilane - oznajmia Roman Mazurowski.

Zastępca nadleśniczego Tomasz Kaliszewski stwierdza, że ciek wodny, który wskazują mieszkańcy i wędkarze zasilał Jezioro Otomińskie w "co najwyżej 10 procentach".

- 90 procent to inne cieki wodne, które kiedyś istniały, a których teraz nie ma, bo zostały zniszczone lata temu poprzez zabudowę mieszkaniową, osiedle. Teren przy jeziorze to były kiedyś pola uprawne, łąki, mokradła. Człowiek ten układ zmienił. Przerwany został też ciek od strony Szadółek. Wodę pobierają także studnie głębinowe. I to wszystko miało i ma wpływ na stan jeziora. Poza tym nie można nie brać pod uwagę zmian klimatycznych. Mamy słabe opady, niewielką pokrywą śnieżną zimą - mówi Tomasz Kaliszewski.

Zastępca nadleśniczego dodaje, że nawet gdyby doszło do likwidacji retencji, akwenowi to nie pomoże.

- To przekonajmy się. Niech strumyk zacznie ponownie zasilać jezioro - stwierdza Tomasz Adamczyk.

Co na to Nadleśnictwo Kolbudy?

- Odtworzenie koryta strumyka jest fizycznie proste. Są jednak inne przeszkody. Retencja została stworzona, ma zasilanie z tego cieku. Jego brak spowoduje zanik retencji. Wydane zostały na nią pieniądze, też unijne. Był projekt, decyzje, pozwolenia. Musiałyby być zgody kilku instytucji na odwrócenie tego stanu rzeczy. Sprawa nie jest prosta, ale nie mówimy kategorycznego "nie". Trzeba rozmawiać, wspólnie zastanowić się nad możliwymi rozwiązaniami. Konieczne byłyby też badania hydrologiczne - oznajmia Tomasz Kaliszewski.

Czy jest możliwe, aby sporny ciek wodny zasilał w wystarczający sposób, tak retencję, jak i jezioro? Nie wydaje się to możliwe, bo wody jest zbyt mało.

Konieczne jest udrożnienie strumyka od jego źródła. Są zalegające gałęzie, małe spiętrzenia i inne przeszkody. Podobnie ma się sprawa z istniejącymi rowami melioracyjnymi (w innej części Otomina). Od lat nie są czyszczone.

Bogusław Pinkiewicz, rzecznik prasowy Wód Polskich w Gdańsku we wcześniejszej rozmowie z nami stwierdził, że po początkowym większym spadku poziomu wody w jeziorze (w 2012 r.), stan akwenu ustabilizował się w 2016 roku i jego zdaniem "dramatu" z wysychaniem jeziora nie ma, choć jest "problem".

Czy dojdzie do okrągłego otomińskiego stołu?

Dochodzenie do konsensusu w sprawie zasilania jeziora idzie bardzo opornie. Choć wszystkie strony deklarują rozmowy, to nic z tego nie wychodzi. Były próby organizacji spotkań, ale spaliły na panewce z powodu wyborów samorządowych. Chodziło o to, aby nie wykorzystywać tej sprawy w kampanii wyborczej.

Teraz jest już po wyborach. Wszystkie strony cały czas deklarują chęć rozmów, ale nie ma chętnego do zorganizowania spotkania. Zadzwoniliśmy do Urzędu Gminy w Kolbudach z pytaniem, czy nowy wójt nie podjąłby się organizacji takich rozmów. Czekamy na jego stanowisko.

Jezioro w Otominie niknie w oczach.

Znikające jezioro w Otominie. Bój toczy się o jeden strumyk....

CZYTAJ TEŻ: Coraz mniej wody w Jeziorze Otomińskim. Kto (albo co) za to odpowiada?

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki