Elżbieta Dmoch - pierwsze spotkanie z Januszem Krukiem
Ten związek źle się zaczął i jeszcze gorzej skończył. Elżbieta Dmoch miała zaledwie 16 lat, kiedy zakochała się w Januszu Kruku, muzyku, który w Domu Kultury przy Zakładach Wytwórczych Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg założył zespół bigbitowy Warszawskie Kuranty. Grupa przygrywała na studniówce w liceum na Grochowie. Tam Janusz Kruk wypatrzył Elżbietę. Została wokalistką Warszawskich Kurantów. Gdy miała 20 lat, założyli wspólnie 2 plus 1, by grać pop z folkowym twistem i odrobiną rocka. Dwa lata potem byli już małżeństwem. Kruk zostawił dla zdolnej, wysokiej, pięknej młodej kobiety swoją żonę i córkę Liliannę. Przyszłość pokazała, że historia lubi się powtarzać.
Ale na razie święcą ogromne triumfy, zdobywają publiczność kolejnymi przebojami, które nuci cała Polska, przede wszystkim „Czerwone słoneczko” i „Chodź, pomaluj mój świat”. Ich debiutancki album zatytułowany "Nowy wspaniały świat" zyskał status złotej płyty, do czego przyczyniły się również takie piosenki, jak „Wstawaj, szkoda dnia” i „Hej, dogonię lato”. Jeszcze większym przebojem staje się później piękny i smutny utwór "Windą do nieba".
Ich dom na ul. Zdrojowej na Sadybie staje się obowiązkowym i modnym miejscem spotkań warszawskiej socjety. Wypada w nim bywać. Odwiedzają Elżbietę i Janusza muzycy, dziennikarze, ówcześni celebryci. Janusz Kruk jest w swoim żywiole, natomiast spokojna Elżbieta dostosowuje się do trybu życia męża, który od dawna uchodził za bon vivanta.
Elżbieta Dmoch zdradzana przez męża
2 plus 1 koncertują po świecie - odwiedzają m.in. Stany Zjednoczone, Kanadę, Szkocję, Francję, Szwajcarię, RFN, NRD, Czechosłowację, ZSRR, Kubę. Powstają nowe płyty, które niezmiennie odnoszą sukcesy. Ich piosenki stają się popularne nawet w Japonii. A kiedy zmieniają się trendy muzyczne, 2 plus 1 potrafią się dostosować - zaczynają grać nowofalowo i w stylu disco oraz synth pop. Niestety, te olbrzymie dokonania nie znajdują odzwierciedlenia w życiu prywatnym Elżbiety. Przymyka oczy na kolejne zdrady męża, który zawdzięcza jej to, że w ogóle powstają jakieś piosenki:
Dla Kruka każdy pretekst był dobry, aby urwać się z flachą na miasto i gdyby nie upór Elżbiety, nie skomponowałby nawet połowy tego, co po nim zostało - powiedział jeden z najlepszych polskich autorów tekstów, Marek Dutkiewicz (za Onet.pl).
Nadchodzi chwila, w której wspomniana na początku historia zatacza koło i Janusz Kruk wyznaje żonie, że ją opuszcza. Jest zakochany w innej. Dla Elżbiety to potężny cios. Jest jedną z tych kobiet, dla których ukochany mężczyzna jest całym światem. I kiedy ów świat się wali, nie zostaje już nic. Łudząc się, że mąż do niej wróci, Elżbieta kontynuuje karierę z 2 plus 1. A Januszowi rodzą się synowie. Wspólny dom Elżbiety i eksmęża zostaje sprzedany. Wokalistka musi się podzielić pieniędzmi z Lilianną.
Elżbieta Dmoch w szpitalu psychiatrycznym
W 1992 roku Janusz Kruk umiera na skutek zawału. Od dawna chorował na serce, a wszczepiona mu zastawka nie pomogła, gdy muzyk nieustannie balował. Pogrzeb był dla niej strasznym przeżyciem. Zaczęła chorować na depresję, przestała w ogóle interesować się muzyką, czymkolwiek. Po ostatnim występie publicznym w Łomży w 2002 roku unika ludzi, mieszka sama, żyje z oszczędności. Kiedy nie jest już w stanie płacić czynszu, traci dach nad głową.
W starej chacie pod Tarczynem, w której nie ma podłogi, elektryczności, a wodę trzeba brać ze studni, Elżbieta Dmoch przesypia noce na słomie. Dni spędza siedząc na przystanku autobusowym. Opuszcza chałupę dopiero, kiedy zaczynają się nią interesować reporterzy magazynu "Uwaga!". Wtedy ucieka z powrotem do Warszawy, do mieszkania matki, która go jej przepisuje. Czuje się lepiej, ale kiedy mama umiera, załamana Elżbieta trafia do szpitala psychiatrycznego.
Uczestnicy zmierzyli się z utworami Dwa Plus Jeden! Kto wygrał?Zobacz więcej
Dziś, po powrocie do domu na Pradze, utrzymuje kontakt z rodziną, spotyka się ze znajomymi. Polują na nią paparazzi. Jeden z nich sfotografował ją w supermarkecie na zakupach, kiedy w wysłużonych, starych i za dużych plastikowych klapkach kąpielowych kupowała papier toaletowy i deskę do krojenia. Smutny to widok. Szkoda, że tak potoczyły się losy niebywale zdolnej artystki. Jakie by były, gdyby Kruk z Warszawskimi Kurantami nigdy nie pojawił się na studniówce Elżbiety...?
Zobacz galerięFBPAGE httpos://facebook.com/telemagazynpl