"Lawendowe wzgórze". Rozbitek polskiego pochodzenia na plaży Kornwalii [RECENZJA]

Rozgrywająca się w połowie lat 30. w Kornwalii historia dwóch sióstr, Janet (Maggie Smith) i Ursuli (Judi Dench) Widdington. Ich ustabilizowane wiejskie życie zostaje zakłócone, gdy morze wyrzuca na pobliską plażę nieprzytomnego mężczyznę. To uciekający przed antysemityzmem Polak, Andrea Marowski (Daniel Bruhl). Nie zna ani słowa po angielsku, kobiety nie mówią po polsku. Jednak z czasem udaje im się porozumieć i zaprzyjaźnić. Obie kobiety rozkwitają (oryginalny tytuł „Ladies in Lavender” oznacza także kobiety w kwiecie wieku), szczególnie Ursula, która bardzo się angażuje emocjonalnie.

Muzyczny talent Andrei powoduje, że zostaje zaakceptowany także przez innych mieszkańców wioski. Wszystko się zmienia, gdy pojawia się atrakcyjna malarka, Olga (Natascha McElhone). Zaczyna coraz bardziej interesować się mężczyzną i w końcu namawia go, by wyjechali razem do Londynu.

Wbrew pozorom nie jest to opowieść o trójkącie. Prędzej o niespełnionej miłości, ale przede wszystkim – o przemijaniu i pogoni za uciekającym czasem. Pojawienie się Andrei budzi uśpione uczucia sióstr, przede wszystkim zaś Ursuli, która – bardziej wrażliwa od siostry – marzy i ma nadzieję, że nic nie jest ostateczne. Judi Dench i Maggie Smith tworzą fantastyczny duet aktorski, który decyduje o sile tego filmu. Warto też zwrócić uwagę na piękną, posągową Nataschę McElhone, która zdaje się być uosobieniem przeznaczenia lub wręcz śmierci.

Piotr Radecki

Dramat angielski 2004, reż. Charles Dance

"Lawendowe wzgórze"

WRÓĆ DO PROGRAMU TV