Maciej Orłoś. Dziennikarz i prezenter porzucił swoją ciężko chorą żonę

Maciej Orłoś

Pierwsze małżeństwo Macieja Orłosia, zawarte z koleżanką ze studiów, Moniką Jóźwik, szybko się rozpadło. Przyszła gwiazda dziennikarstwa nie była jeszcze dojrzała do roli męża i ojca. Ewę poznał w 1983 roku. Po ślubie para postanowiła szybko mieć dzieci. Po narodzinach Rafała dziennikarz rzucił się w wir pracy w TVP. Z czasem spędzał z niepracującą żoną i synem coraz mniej czasu. Ewa Orłoś twierdziła, że to telewizja przeszkadza mu być wzorowym mężem i ojcem.

Drugie dziecko zmarło dwa tygodnie po swoich narodzinach.

Skulona w kącie pod prysznicem nie płakałam, ale wyłam jak zwierzę - powiedziała Ewa Orłoś dla magazynu "Olivia" w 2009 roku.

Po tej tragedii Maciej Orłoś spędzał w pracy jeszcze więcej czasu. Kolejna ciąża Orłosiów była zagrożona i Ewa musiała cały czas leżeć w łóżku. Przez wszystko przechodziła sama. Miała świadomość, że mąż się od niej oddalił.

Poród rozpoczął się przedwcześnie - w 8. miesiącu ciąży. Lekarze zmuszeni byli wykonać cesarskie cięcie. Syn przyszedł na świat zdrowy, ale życie matki było zagrożone. Zapadła w śpiączkę. a po wybudzeniu okazało się, że jest w połowie sparaliżowana. Maciej Orłoś poprosił ją o rozwód, kiedy była bardzo ciężko chora:

Nie robiłam mu żadnych problemów. Już wcześniej podświadomie wyczuwałam, że mąż był myślami przy innej kobiecie. Nie mogłam się długo pogodzić z jego odejściem - wyznała Ewa Orłoś w rozmowie z magazynem "Olivia".

W 1995 roku dziennikarz poznał swoją trzecią żonę, Joannę Twardowską, z którą ma dwoje dzieci.

W 2009 roku w warszawskim sądzie odbyła się kolejna rozprawa o podwyższenie alimentów dla dwójki synów, Antoniego i Rafała. Była żona dziennikarza zażądała 900 tysięcy złotych zaległości, które wyliczyła od 2005 roku oraz dodatkowych 20 tysięcy miesięcznie. Przed rozprawą Orłoś przesyłał byłej żonie co miesiąc 5 tysięcy złotych, wnosił opłaty za szkoły i wakacje. Było to więc razem około 10 tysięcy miesięcznie. Ewa Orłoś chciała podwyższenia alimentów do 20 tysięcy, gdyż uważała, że koszt życia od ostatniej decyzji sądu sprzed kilku lat zmienił się. Sama nie mogła podjąć normalnej pracy ze względu na chorobę.

Musiałbym wygrać w totolotka - powiedział prezenter w rozmowie z "Super Expressem" w 2009 roku.