"Miłość i anarchia". Oto 5 powodów, dla których musisz obejrzeć szwedzki serial Netfliksa

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Szwedzka produkcja, która miała swoją premierę na początku listopada jest jedną z ciekawszych propozycji na platformie Netflix. Podajemy 5 powodów, dla których warto obejrzeć serial "Miłość i anarchia". Bez owijania w bawełnę.

Bohaterką serialu "Miłość i anarchia" jest Sofie — pracoholiczka, mężatka i matka dwójki dzieci. Sofie dostaje zadanie zmodernizowania starego wydawnictwa, w którym poznaje młodego informatyka Maxa. Nieoczekiwanie ta dwójka zaczyna ze sobą flirtować i wdaje się w niebezpieczną grę. Sofie i Max w tajemnicy stawiają sobie nawzajem wyzwania, które podważają współczesne wartości. Wszystko zaczyna się niewinnie, jednak gdy wyzwania stają się coraz bardziej brawurowe, ich konsekwencje wymykają się spod kontroli. Sprawdźcie, dlaczego warto obejrzeć ten serial.

1. Skandynawski klimat

Trzeba przyznać, że skandynawskie produkcje mają swój specyficzny klimat, który może intrygować od samego początku. "Miłość i anarchia", czyli komediodramat, który zapowiadał się dość niepozornie, to historia mężatki i matki dwójki dzieci, która zaczęła pracować w wydawnictwie i dość niespodziewanie wpadła w flirt z młodym informatykiem. "Lubię skandynawskie seriale i to nie tylko te kryminalne i mroczne. Obyczajowe też mają swój niepowtarzalny klimat" - czytamy komentarz w mediach społecznościowych. Nie chcemy zdradzać za wiele, ale "Miłość i anarchia" nie powinien Was rozczarować pod tym względem.

2. Krótkie odcinki, ale w sam raz

"Miłość i anarchia" to osiem około 30-sto minutowych odcinków. Idealna opcja dla tych, którzy lubią pochłonąć serial bez ziewnięcia w dwa wieczory. No, może nawet w jeden. Ujmując rzecz krótko - z każdym odcinkiem ma się ochotę zobaczyć więcej.

3. Zaskoczenia od samego początku

Wiadomo, zawsze są takie seriale, po włączeniu których wiemy jak się zakończą. Nie tym razem. W "Miłość i anarchia" jesteśmy zaskakiwani właściwie już od pierwszego odcinka. Począwszy od masturbacji, aż po rozwój relacji damsko-męskich oraz rodzinnych. "Jeśli miałabym wybrać serial o sprawach damsko-męskich bez nadęcia i moralizowania, to wskazałabym "Miłość i anarchię" właśnie" - pisze przekonana internautka.

4. Śmieszne, ale nie głupie

Okazuje się, że skandynawskie poczucie humoru może spodobać się wielu. "Reżyserka świetnie wyważyła elementy komediowe i dramatyczne, a dzięki temu ani jest głupkowato, ani strasznie przytłaczająco. Chociaż muszę przyznać, że pod koniec siedziałam jak na szpilkach, żeby się dowiedzieć, w jaki sposób Sofie poradzi sobie z trudnościami" - pisze internautka po obejrzeniu "Miłości i anarchii".

5. Obsada aktorska w "Miłość i anarchia"

Warto włączyć "Miłość i anarchię", żeby zobaczyć, jak dobrze zostali dobrani aktorzy i jak świetnie zagrało to w kontakcie między Sofie Rydman i Björn Mosten. W Sofie wciela się Ida Engvoll, która szerszej publiczności znana z "Mężczyzna imieniem Ove". Natomiast Björn Mosten dla wielu może być zaskakującym odkryciem. Gdy zerknęliśmy w kategorie, do których Netflix zaliczył "Miłość i anarchia", zobaczyliśmy: dziwaczny, oszczędny w środkach oraz wzruszający. I zdaje się, że to doskonałe podsumowanie.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn