„Jeszcze będzie dobrze” już na Disney+. Aliocha Schneider opowiedział nam o produkcji! [WYWIAD]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
JOEL SAGET/AFP/East News
Na platformie Disney+ oglądać możemy nowy francuski serial pt. „Jeszcze będzie dobrze”, którego jedną z gwiazd jest Aliocha Schneider. Z młodym aktorem w Paryżu, podczas wydarzenia „Unifrance Rendez-Vous”, spotkał się Krzysztof Połaski z serwisu Telemagazyn.pl. Artysta opowiedział nam o serialu i tym, jak... pracuje się z własną bratową! Sprawdźcie wywiad.

Spis treści

O czym jest „Jeszcze będzie dobrze”?

„Jeszcze będzie dobrze” to 8-odcinkowy komediodramat z Virginie Efirą, Nicole Garcią, Sarą Giraudeau i Aliochą Schneiderem w rolach głównych. Ten wciągający serial zanurza widzów w codziennym życiu rodziny pogrążonej w chaosie i stawiającej czoła wielu wyzwaniom. Rodzina Vasseur to rodzina jak każda inna, ma swoje gwiazdy i czarne owce. Wszyscy są przyzwyczajeni do wspólnych spotkań urodzinowych, świątecznych czy tych z okazji występów artystycznych dzieci. Spotkaniom towarzyszy śmiech, ale także dyskomfort i rywalizacja, burząca łączące ich więzi. Pomimo trudności wszyscy jednak wierzą, że jeszcze będzie dobrze, bo tak przecież wygląda rodzinna normalność.

Oparta na prawdziwych wydarzeniach seria „Jeszcze będzie dobrze” została stworzona przez Camille de Castelnau, współautorkę „Le Bureau des Légendes”. W zespole scenarzystów Camille de Castelnau znaleźli się także: Gaëlle Bellan, Benjamin Adam i Christophe Régin. Camille de Castelnau jest także showrunnerką i współproducentką serialu. Pierwsze dwa odcinki wyreżyserował Eric Rochant, a za reżyserię kolejnych odpowiadają Xavier Legrand, Cathy Verney i Audrey Estrougo.

Kim jest Aliocha Schneider?

Jedną z gwiazd serialu „Jeszcze będzie dobrze” jest Aliocha Schneider. Urodził się 21 września 1993 roku w Paryżu, chociaż wychowywał się w Kanadzie, w Quebecu. Pochodzi z aktorskiej rodziny; ojciec Jean-Paul Schneider był aktorem, natomiast matka Isabelle była modelką. Aktorstwem zajmują się także starsi bracia - Volodia Schneider i najbardziej znany z braci, Niels Schneider. Aktorem był też trzeci starszy brat, Vadim Schneider, który zmarł w 2003 roku. Co więcej, młodszy brat Aliochy... Vassili Schneider także jest aktorem.

Sam Aliocha Schneider, jeszcze będąc dzieckiem, żywo zainteresował się muzyką i chciał realizować w tym kierunku. Jednak scena i kamera też go przyciągały, zresztą żyjąc w takiej rodzinie, trudno się temu dziwić. Aliocha Schneider grał w teatrze, natomiast na ekranie zadebiutował w 2008 roku, za sprawą filmu „Mama jest u fryzjera”. Kolejne produkcje z jego udziałem to m.in. „Les 4 soldats”, „Aurélie Laflamme: Les pieds sur terre”, „Noc w Ville-Marie”, „Turniej”, „Potwór z szafy”, „Vampires”, „Sałatka grecka” czy nagrodzony na Berlinale film „Muzyka”. Co ciekawe, Aliocha Schneider w serialu „Jeszcze będzie dobrze” gra brata swojej... bratowej. Virginie Efira jest żoną Nielsa Schneidera.

Aliocha Schneider nie wyzbył się swojej miłości do muzyki. Młody artysta na swoim koncie ma jedną epkę oraz trzy albumy długogrające:

  • 2016 - epka „Sorry Eyes”,
  • 2017 - „Eleven songs”,
  • 2020 - „Naked”,
  • 2023 - „Aliocha Schneider” (pierwszy album francuskojęzyczny)

Aliocha Schneider opowiada o serialu „Jeszcze będzie dobrze” - WYWIAD

Krzysztof Połaski (Telemagazyn.pl): Porozmawiajmy o twoim bohaterze. Kim jest Vincent?
Aliocha Schneider: Vincent to zabawna postać, którą nazwałbym... unikaczem. Wszystkiego stara się uniknąć. Pracuje jako steward dla Air France, lata po całym świecie, ale nigdzie się nie osiedlił i nie chce się ustatkować. Cała rodzina oskarża go o to, że jest wiecznie nieobecny, co jest prawdą. W pewnym momencie będzie jednak musiał stawić czoła rodzinnym problemom, co nie będzie łatwe, bo jest bardzo wrażliwy i może po prostu tego nie znieść. Czasem się czuję jak on.

Twoja postać należy do... wyjątkowej rodziny. Tak, chyba to dobrze wszystkich opisuje. Opowiedz więcej o tym. Chociażby matka jest szalona!
Tak (śmiech), ale właściwie każdy tam jest szalony na swój sposób. Wiesz co, mam wrażenie, że... każda rodzina taka jest. Myślimy, że to wyjątkowe, „moja rodzina jest szalona”, ale kto tak nie mówi? Wszyscy tak mówią! To sprawia, że dla mnie „Jeszcze będzie dobrze” jest przede wszystkim serialem o rodzinie.

Co czułeś, gdy po raz pierwszy przeczytałeś scenariusz?
Śmiałem się i byłem bardzo zaskoczony. Tutaj są takie sceny, w których się śmiejesz i czujesz źle z tego powodu, bo tak naprawdę te momenty są tragiczne. Mnóstwo jest tutaj ironii. Byłem pod wrażeniem inteligencji i bystrego oka oraz czujnej obserwacji scenarzystki i showrunnerki serialu, Camille de Castelnau.

Vincent jest intrygujący. Z jednej strony zachowuje się tak, jakby pragnął wolności i chciał zdystansować się od rodziny, ale z drugiej nie jest w stanie tego zrobić. Co o tym sądzisz?
Tak jak mówiłem już wcześniej, czuję się jak on. To coś, co możemy chyba wszyscy zrozumieć. Czasem jest tak, że unikasz życia. On jest stąd, ale taki był zawsze. Nigdy nie miał dziewczyny na stałe. Na całym świecie ma jedynie kobiety na jedną noc. Nie chce się ustatkować. Być może tak jest, bo się boi otworzyć. Nie chce pokazać swojej wrażliwości i tego, jak emocjonalnie jest bezbronny. Ale w końcu będzie musiał - pozna kogoś i pokaże całą swoją bezbronność. I w tym momencie cały ten dramat w niego uderzy i będzie musiał zmierzyć się z rodziną.

Co było dla ciebie największym wyzwaniem w tej roli?
Myślę, że największym wyzwaniem była kwestia równowagi. Znalezienie tego balansu między komedią, a prawdziwą, dramatyczną historią. Mówiłem coś zabawnego, ale wszystko to, co przechodził mój bohater, było bardzo prawdziwe.

Myślę, że cały serial jest szalenie autentyczny.
Wszystko było takie realne. Czuło się, że jest to historia Camille (de Castelnau - przyp. red). To jest temat, który jest jej bardzo, bardzo bliski. Jednocześnie serial jest tak świetnie zrealizowany, że chyba każdy znajdzie w nim coś dla siebie lub o sobie. Każdy rozpozna siebie i swoją rodzinę. Każdy członek ekranowej rodziny jest inny i ma swój sposób na radzenie sobie z tym, o czym opowiada „Jeszcze będzie dobrze”, dzięki czemu mamy tutaj tak szeroki wachlarz bohaterów, że każdy widz może utożsamić się z inną postacią. Masz rację, mówiąc, że to bardzo autentyczne.

Który odcinek jest twoim ulubionym?

Trudne pytanie. Właściwie nie pamiętam (śmiech). Świetnie bawiliśmy się kręcąc sceny w samolocie. Jeżeli jednak miałbym wskazać jeden odcinek, to chyba ostatni jest moim ulubionym, ponieważ już wtedy myślałem o tym, jak cudowny to był plan. Z perspektywy widza chyba ostatni epizod jest też najbardziej wartościowy i nie chcę o nim za dużo mówić, żeby zbyt wiele nie zdradzić, dlatego powiem tylko, że podoba mi się zakończenie serialu.

Opowiedz o najzabawniejszych sytuacjach na planie.

Mieliśmy ich całkiem sporo! Zabawnie było z Virginie Efirą, która prywatnie jest moją bratową, więc naprawdę dużo się śmialiśmy. Pamiętam scenę z królikiem... dzisiaj nawet nie pamiętam, dlaczego się tak śmialiśmy (śmiech). Tak, wspólna praca z Virginie była najfajniejsza.

Właśnie, jak pracuje się z żoną własnego brata? (śmiech)
Znamy się bardzo dobrze, więc było naprawdę dużo zabawy. Między sobą dostrzegamy najdrobniejsze szczegóły, widzimy, jak ktoś z nas zaczyna w jakiś sposób „odpływać” i wtedy zaczyna nas to śmieszyć. Łatwe było to, że graliśmy brata i siostrę, więc to, że tak doskonale się znamy było bardzo pomocne.

Virginie Efira i jej kariera budzą podziw. Od komedii romantycznych, do pracy z Paulem Verhoevenem i świetnych ról dramatycznych w takich produkcjach, jak wasza.
To prawda, dokonała świetnych aktorskich wyborów. Ona jest po prostu niesamowitą bestią aktorską.

Przejdźmy do filmu „Muzyka”, który w 2023 roku nagrodzono na Berlinale. Jak go wspominasz?
To była niesamowite. Praca z Angelą Schanelec była cudowna, piękna i interesująca. Kręciliśmy w Grecji przez kilka miesięcy. Wiesz, nie zawsze jesteś pewien co się dzieje, ale ufasz jej i efekt końcowy jest wręcz poetycki. To było takie prawdziwe. Wspaniały film.

Nie mogę cię nie zapytać o karierę muzyczną. Niedawno wydałeś swój nowy album, którego nawet tytuł sugeruje, jak bardzo jest to osobisty materiał.
To mój trzeci album, ale pierwszy na którym śpiewam po francusku, czyli w języku ojczystym mojej matki. Odbiór płyty jest naprawdę dobry, a do tego zbliża się fajna trasa koncertowa. Pod koniec roku zagram w sali koncertowej Olympia w Paryżu i jestem tym bardzo podekscytowany. Wiesz, zawsze zajmowałem się muzyką, to zawsze była część mojego życia, a teraz mogę poświęcić temu jeszcze więcej miejsca. Bardzo się z tego cieszę.

W czym najbliższym czasie jeszcze będziemy mogli cię zobaczyć?
Na razie planuję dać dużo koncertów! Ale w tym roku powinno przyjść jeszcze kilka projektów filmów, o których teraz nie mogę mówić. Jednak mogę już powiedzieć, że zagrałem w filmie „Witaj, smutku” („Bonjour Tristesse”), ekranizacji słynnej francuskiej powieści z lat 50. XX wieku. Jej autorką jest Françoise Sagan. Zrobiliśmy adaptację pierwszego filmu z 1958 roku opartego na tej powieści, a reżyserią i scenariuszem zajęła się pisarka Durga Chew-Bose, dla której to będzie filmowy debiut. W obsadzie są Chloë Sevigny, Claes Bang i Lily McInerny, więc to niezły casting. Piękny film. Teraz jest w fazie postprodukcji, wiec jeszcze nie wiem, kiedy będzie miał premierę, ale to fajny projekt.

Bardzo dziękuję za rozmowę!

Rozmawiał Krzysztof Połaski.

„Jeszcze będzie dobrze” już na Disney+. Aliocha Schneider op...

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź TeleMagazyn.pl codziennie. Obserwuj TeleMagazyn.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn