"Sztandar chwały". Okrucieństwa wojny, które nieodwracalnie zmieniają ludzi w niej uczestniczących [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
(fot. AplusC)AplusC
(fot. AplusC)AplusC
Film przedstawia prawdziwą historię żołnierzy walczących o Iwo Jimę, konfrontując rzeczywiste wydarzenia jednej z najkrwawszych bitew drugiej wojny światowej z propagandą.

NASZA OCENA: 8/10

Clint Eastwood poszedł na wojnę. Nie pierwszy raz w karierze, choć ta tematyka nie należy do jego ulubionych.
Jak przystało na wybitnego artystę zabrał się za temat wciąż wzbudzający emocje – bitwę o Iwo Jimę w lutym 1945 roku. Ta niewielka wysepka broniona była przez 22-tysięczny korpus japoński. Wykorzystując naturalne ukształtowanie terenu Japończycy zamienili ją w twierdzę. Położona w połowie drogi między archipelagiem Marianów a Japonią mogła się stać dla Amerykanów znakomitą bazą wypadową do nalotów na terytorium wroga (Tokio!). Stąd decyzja o ataku. Ten moment wojny był szczególny dla walczących stron: Iwo Jima byłaby pierwszym skrawkiem lądu należącym do Japonii, na którym stanęli Amerykanie. Japończycy bronili się desperacko, ale bez nadziei – wiedzieli, że odsiecz nie nadejdzie. W tej bitwie zginęło blisko 30 tys. ludzi – 22 tys. Japończyków i 7 tys. Amerykanów – a ostatnie gniazda oporu zdobyto po blisko 40 dniach!

Eastwood nie zadowolił się jednym filmem. Zrealizował w tym samym czasie dwa – „Sztandar chwały” i „Listy z Iwo Jimy” – ukazujące te walki z punktu widzenia „swoich” i „wrogów”. A „swoimi” lub „wrogami” – w zależności od punktu widzenia – byli zarówno atakujący, jak i obrońcy. Stworzył dramatyczny dyptyk o okrucieństwie wojny, która nieodwracalnie zmienia ludzi w niej uczestniczących – nawet jeśli nie giną, często później zostają zniszczeni przez przeszłość, od której nie mogą się uwolnić.

Scenariusz „Sztandaru chwały” powstał na podstawie książki pod tym samym tytułem opisującej losy Johna Bradleya biorącego udział w walkach o Iwo Jimę. Znalazł się on w grupie, którą uwieczniono na jednym z najsłynniejszych zdjęć wojennych: żołnierzy zatykających na zdobytym wzgórzu Suribachi amerykański sztandar (stąd tytuł książki i filmu). Z kolei podstawą „Listów z Iwo Jimy” była korespondencja generała Tadamichi Kuribayashi, który dowodził japońskimi oddziałami broniącymi wyspy.

Oba filmy zostały dostrzeżone przez Akademię Filmową. W tej swoistej „rywalizacji” „Sztandar chwały” wypadł gorzej – tylko dwie nominacje do Oscara. „Listy z Iwo Jimy” dostały cztery nominacje (m.in. za reżyserię) i jedną statuetkę (za montaż).

Dramaty wojenne USA 2006, reż. Clint Eastwood

Piotr Radecki

"Sztandar chwały". Sprawdź datę emisji

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn