„Zanim się pojawiłeś”. Zamordowany potencjał [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
Przystojny Sam Claflin + urocza (oraz znana z „Gry o Tron”) Emilia Clarke + bestsellerowa powieść Jojo Moyes + gatunek zwany melodramatem = film „Zanim się pojawiłeś”. Produkcję można już oglądać w kinach, a my sprawdzamy czy warto!

CZYTAJ TAKŻE:

"Zanim się pojawiłeś". Emilia Clarke: Lubię tworzyć sytuacje, które popychają mnie do rozwoju [WIDEO]
"Zanim się pojawiłeś". Love story dzisiejszego pokolenia w kinach w czerwcu [WIDEO+ZDJĘCIA]
"Zanim się pojawiłeś", czyli Daenerys Targaryen w pełnym emocji wyciskaczu łez [WIDEO]

Will Traynor (Sam Claflin) jest bogaty, przystojny i ma wszystko czego chce. Gdy rankiem wychodzi z mieszkania swojej pięknej blondwłosej, długonogiej dziewczyny (Vanessa Kirby) nie wie, że za chwilę stanie się ofiarą wypadku drogowego, po którym całe jego dotychczasowe życie legnie w gruzach. Wyrok brzmi: całkowity paraliż ciała. Po starym życiu zostały jedynie fotografie, których nawet nie ma jak zdjąć z półki. I wtedy w życiu Willa pojawia się Lou Clark (Emilia Clarke). Słodkie dziewczę ma 26 lat, chłopaka sportowca i ignoranta w jednej osobie oraz mieszka z rodzicami, których musi wspomagać finansowo, aby młodsze rodzeństwo mogło – naturalnie w przeciwieństwie do Lou – spełniać swoje edukacyjne marzenia. Mimo tego dziewczyna się nie smuci, szkoda na to czasu, więc zakłada pstrokate rajstopy i udaje się do pośredniaka, gdzie dostaje „skierowanie” do domu państwa Traynor.... A dalej sami rozumiecie: nieporozumienia, współczucie, przyjaźń, miłość, łzy, te sprawy.

„Zanim się pojawiłeś” jest filmem bez aspiracji. To nie miało być wielkie dzieło, tylko kolejny wyciskacz łez, a szkoda. Tym bardziej, że tak naprawdę postawienie przez twórców na emocjonalny szantaż na nic się zdało, bo jedyną sceną wywołującą najwięcej emocji jest ta ze spadającym liściem. Trudno wtedy nie poczuć zażenowania.

Całość w jakiś sposób ratuje chemia pomiędzy Claflinem a Clarke. Ciężko powiedzieć, czy ta dwójka obroniła się swoją grą aktorską, ale zwyczajnie fajnie się na nich patrzy. Szczególnie podziwiając kolejne szaleństwa i ekscentryczne zachowania Lou Clark trudno się nie uśmiechnąć. Do tego ciekawie wyselekcjonowana muzyka oraz bardzo ładne i estetyczne zdjęcia, co sprawia, że produkcję ogląda się bez bólu. Mimo wszystko to za mało, żeby powiedzieć, że mamy do czynienia z dziełem dobrym.

„Zanim się pojawiłeś” to film, którego potencjał został zamordowany już na poziomie scenariusza. Jojo Moyes, dokonując adaptacji własnej książki, miała okazję stworzyć obraz poruszający kwestię eutanazji, wszystkich za i przeciw (szczególnie w przypadku niepełnosprawności fizycznej, za którą nie idzie żadna śmiertelna choroba), a zamiast tego postawiła na pełne schematów romansidło połączone z melodramatem. Wkrótce nikt o tym filmie nie będzie pamiętał. Jeżeli chcecie emocji i wzruszeń to raczej wróćcie do „Szkoły uczuć”.

Ocena: 4/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn