"Bardzo długie zaręczyny" czyli brutalnie realistyczny i przesycony zarazem metafizyką film [RECENZJA]

To historia Mathilde (Audrey Tautou), która dowiaduje się, że jej narzeczony, Manech, wraz z czterema innymi rannymi żołnierzami został skazany przez sąd wojskowy na pozostawienie na frontowym pasie "ziemi niczyjej" pomiędzy liniami francuskimi i niemieckimi. To w praktyce oznaczało wyrok śmierci. Młoda kobieta rusza w niezwykłą podróż, by odnaleźć ukochanego. Napędzana niezłomną wiarą wędruje poprzez zniszczony kraj wciąż nękany wojną. Widzi dewastację fizyczną i psychiczną, która dotyka ludzi biorących w niej udział. Jednocześnie Mathilde nie dopuszcza możliwości, że Manech nie żyje…

Tautou jest znakomita w tej roli. Determinacja bohaterki robi wielkie wrażenie, tym bardziej, że co pewien czas kontrapunktowana jest zaskakującym humorem. Reżyser Jean-Pierre Jeunet - twórca słynnych "Delicatessen", "Miasta zaginionych dzieci", "Amelii" oraz "Obcego. Przebudzenie" - stara się, by postać Mathilde była prawdziwa i przekonująca, a nie wzruszająco melodramatyczna. Wiedział, czego oczekuje i umiał to wydobyć z Audrey Tautou. A ona chętnie się temu poddała.

Można powiedzieć, że każda poprzednia produkcja prowadziła Jeuneta do "Bardzo długich zaręczyn" - nakręcenie tego filmu było marzeniem, wręcz obsesją reżysera od momentu, kiedy przeczytał książkę. Jednocześnie to film bardzo różny od tych, które dotychczas nakręcił. Brutalnie realistyczny, choć przesycony zarazem metafizyką, a przez to trudny do realizacji (np. każdy element scenografii musiał wiernie odtwarzać rzeczywistość).

Piotr Radecki

Dramat USA/Francja 2004, reż. Jean-Pierre Jeunet

"Bardzo długie zaręczyny" w tv

WRÓĆ DO PROGRAMU TV