Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Chciałbym przede wszystkim normalnie żyć". Historia Dariusza Urbana rzuca cień na profilaktykę szpitalną lat 80. i 90.

Kamil Kusier
Kamil Kusier
"Chciałbym przede wszystkim normalnie żyć". Historia Dariusza Urbana rzuca cień na profilaktykę szpitalną lat 80. i 90.
"Chciałbym przede wszystkim normalnie żyć". Historia Dariusza Urbana rzuca cień na profilaktykę szpitalną lat 80. i 90. Dariusz Urban / Dziennik Bałtycki
Historia życia Dariusza Urbana nacechowana jest bólem, zarówno tym fizycznym, jak i psychicznym. Od tragicznych losów, gdy jako dziecko próbował odebrać sobie życie, po przemoc domową i poniżanie przez rówieśników. Dzisiaj nasz rozmówca przed sądem stara się dojść swoich praw. Jak twierdzi i jak wskazuje dokumentacja medyczna, przez wiele lat testowano na nim różnego rodzaju medykamenty. Mimo że nie było żadnych zaleceń lekarskich. Były też kontrowersyjne opinie lekarskie, którym przeczy dzisiejsza wiedza specjalistów.

Dariusz Urban od wielu lat walczy o normalność. Normalność w jego rozumieniu to uzyskanie zadośćuczynienia za lata niesłusznie spędzone w szpitalach psychiatrycznych we Fromborku i w Gdańsku na przełomie lat 80. i 90.

- Jako nastolatek trafiłem do szpitala we Fromborku, następnie przeniesiono mnie do szpitala w Gdańsku, gdzie przez wiele lat podawano mi środki medyczne, które, jak wykazały badania, po latach znacząco zniszczyły mój organizm, zaś według badań niemieckich i polskich ekspertów, nie były mi wskazane - mówi Dariusz Urban. - Czułem się i nadal czuję się jak osoba wykluczona. A wszyscy przecież zasługujemy na drugą szansę od życia, zwłaszcza gdy ta pierwsze przeleciała nam przez palce bez naszego udziału.

"Chciałbym przede wszystkim normalnie żyć"

Pochodzący z Warmii i Mazur, a obecnie mieszkający na Dolnym Śląsku mężczyzna nie wierzy, że winnych uda się ukarać. Jak mówi, część spraw, o których rozpatrzenie wniósł do prokuratury, się przedawniła, część dokumentacji medycznej przepadła. A inne sprawy ciągną się latami i nie przynoszą zamierzonego skutku.

- Chciałbym przede wszystkim normalnie żyć, skończyć studia, znaleźć normalną pracę, nie być stygmatyzowanym przez społeczeństwo, tylko dlatego, że ktoś kiedyś uznał, że szpital to dla mnie najlepsze miejsce - podkreśla z mocą Dariusz Urban.

Jak przyznaje nasz rozmówca, pokłosiem jego pobytu w szpitalu psychiatrycznym są duże problemy zdrowotne związane z wątrobą, sercem, ale również problemy ze znalezieniem pracy.

- Na studiach, na które w końcu udało mi się dostać, mam problem z praktykami, bo wszyscy patrzą na moją przeszłość i fakt, że przebywałem w szpitalu psychiatrycznym. Obecnie według opinii lekarza psychiatry, także biegłego w dziedzinie psychiatrii jestem osobą zdrową - tłumaczy nasz rozmówca. - Lekarze podnosili również słuszność podawania mi niektórych medykamentów, które przez lata nastoletnie były wprowadzane do mojego organizmu.

Dariusz Urban w ostatnich kilku latach podjął wiele prób uzyskania sprawiedliwości. Jedną z nich miała być renta specjalna, o jaką wnioskował. Temat utknął w administracji premiera, jednak mężczyzna nie zraża się na system i zamierza ponownie wnioskować o zadośćuczynienie.

Tym razem dokumenty trafić mają m.in. do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, minister ds. równości Katarzyny Kotuli i minister Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, która odpowiada za resort rodziny, pracy i polityki społecznej w trzecim rządzie Donalda Tuska.

- Moja historia ma służyć za przykład tego, jak działało państwo na przełomie lat 80. i 90., jak działała służba medyczna i prokuratura. Liczę, że obecny rząd spojrzy przez moją sprawę na problem ludzi, którzy w wyniku błędu lekarskiego cierpieli przez lata. Liczę, że uda się uzyskać nie tylko odszkodowanie, ale przede wszystkim, że ludzie, którzy znajdują się w sytuacji podobnej do mojej znajdą w sobie odwagę, aby mówić o tym, co ich spotkało - dodaje Dariusz Urban.

Miłość do zwierząt, pedagogika i nadzieja

Mieszkający na Dolnym Śląsku mężczyzna brak empatii wśród ludzi przekuł w miłość do zwierząt. Dzisiaj w swoim domu opiekuje się kilkunastoma kotami, którym zapewnia schronienie, opiekę weterynaryjną i codzienną pomoc.

"Chciałbym przede wszystkim normalnie żyć". Historia Dariusza Urbana rzuca cień na profilaktykę szpitalną lat 80. i 90.
"Chciałbym przede wszystkim normalnie żyć". Historia Dariusza Urbana rzuca cień na profilaktykę szpitalną lat 80. i 90. Dariusz Urban / Dziennik Bałtycki

- Większość tych kotów to znajdy. Zwierzęta mają to do siebie, że nie oceniają, ale doceniają pomoc. Cieszę się, że przynajmniej w ten sposób, mogę zrobić coś dobrego - wyraża nadzieję na zmiany Dariusz Urban. - Obecnie studiuję pedagogikę, chciałbym móc pomagać innym, chciałbym móc zaangażować się bardziej w niesienie dobra dla tych, którzy go potrzebują, którzy z jakiegoś powodu zostali ukarani przez los, przez system.

Gdzie szukać zatem sprawiedliwości? Dariusz Urban zamierza złożyć wniosek m.in. do Funduszu Sprawiedliwości, zwłaszcza że toczące się postępowania w prokuraturze i sądzie pozwalają mu wierzyć, że właśnie ta sprawiedliwość, w końcu stanie się i mu bliska.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki