"Faceci w czerni". W czarnych garniturach i okularach [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
"Faceci w czerni" (fot. AplusC)
"Faceci w czerni" (fot. AplusC)
Wszystko zaczyna się gdy patrol straży granicznej przechwytuje na pustyni grupę nielegalnych imigrantów z Meksyku.

NASZA OCENA: 8/10

Niespodziewanie pojawia się dwóch mężczyzn w czarnych garniturach i okularach. Przedstawiają się jako agenci K (Tommy Lee Jones) i D (Richard Hamilton) z jakieś tajnej agencji rządowej. Kiedy niespodziewanie jeden z Meksykanów przemienia się w dziwne monstrum i rzuca do ucieczki, błyskawiczna reakcja agenta K pozwala go pochwycić, a chwilę później błysk dziwnego urządzenia podobnego do długopisu wymazuje z pamięci przerażonych świadków to niezwykłe wydarzenie. W ten sposób na scenę wkraczają tytułowi faceci w czerni, pracujący w supertajnej agencji rządowej ds. kosmitów. Ich celem jest monitorowanie ruchu Obcych na naszej skromnej planecie. Bo na Ziemi przebywa wielu kosmitów i trzeba włożyć wiele wysiłku, by ich pobyt nie zakłócał spokojnego żywota niczego nieświadomych Ziemian, by nie doszło do jakichś nieporozumień lub wręcz konfliktów. Starzejący się agent D odchodzi na emeryturę, a błysk wspomnianego już wcześniej urządzenia wymazuje z jego pamięci wszelkie wspomnienia związane z działalnością agencji. Natomiast agent K rozpoczyna poszukiwania nowego partnera. Jego wybór pada na na czarnoskórego policjanta Jamesa Edwardsa (Will Smith), który jest uparty, uwielbia ryzyko, ma poczucie humoru i - co równie ważne - jest sporo młodszy od swego poprzednika. Już wkrótce agenci J (bo takie "nowy" otrzymał imię) i K będą zmuszeni rozwiązać niezwykle poważny problem: pewien kosmita ukrywający się w ciele wieśniaka Edgara (Vincent D’Onofrio) skradł niezwykle silne i niebezpieczne źródło energii, co doprowadza do pangalaktycznego konfliktu dyplomatycznego. Jeśli nie uda się go odzyskać, Ziemia zostanie zniszczona. A czasu jest bardzo mało...

Amerykanie uwielbiają spiskowe teorie. Są przekonani, że w kraju działają setki tajnych agencji, że rząd ukrywa ważne informacje, że w 1948 w Roswell wylądowali kosmici, a tzw. Strefa 51 to centrum badania futurystycznych technologii otrzymanych od Obcych. A symbolem wszelkich tajemnic są właśnie "faceci w czerni" pojawiający się nie wiadomo skąd, załatwiający jakieś dziwne, ciemne sprawki w imieniu rządu i natychmiast znikający. Doskonale wykorzystał to Lowell Cunningham w poświęconym im komiksie, a Barry Sonnenfeld przeniósł na ekran z wielkim poczuciem humoru i nieco mniejszym udziałem efektów specjalnych. Film dostał trzy nominacje do Oscara i statuetkę za najlepszą charakteryzację. Ten sam reżyser odpowiada za dwa sequele, z których pierwszy miał premierę 10 lat temu, a drugi wejdzie na polskie ekrany 25 maja.

Piotr Radecki

Komedia s.f. USA 1997, reż. Barry Sonnenfeld

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn