"Immortals. Bogowie i herosi". Hollywood pisze nową mitologię! [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
"Immortals. Bogowie i herosi" (fot. AplusC)AplusC
"Immortals. Bogowie i herosi" (fot. AplusC)AplusC
Uczyć się mitów greckich na podstawie filmu Tarsema Singha to tak, jakby uczyć się historii, czytając podręczniki do tego przedmiotu wydane w czasach najprężniejszego socjalizmu.

NASZA OCENA: 4/10

Hollywood pisze nową mitologię: postacie niby się zgadzają, ale jakoś inaczej nam się jawią, jakoś inaczej fakty podane, jakichś faktów brakuje, ci bohaterowie tacy bez skazy… Hollywood idzie jeszcze dalej, gdyż bohaterowie „Immortals…” nie tylko na duszy, ale i na ciele są bez skazy – zupełnie jakby zerwali się w skąpych gatkach z wybiegu znanego kreatora mody.

To film o kryzysie w Grecji. Jak widać, ma kraj pecha… Bogowie niegdyś pokonali tytanów i skuli ich we wnętrzu góry, ale oto zjawia się zły król Hyperion (wyjątkowo zmęczony Mickey Rourke, widać, zdawał sobie od początku sprawę, że jego bohater to jednowymiarowy komiksowy złoczyńca, tudzież uciskały go wymyślne nakrycia głowy, którymi dręczyli ekranowego króla kostiumolodzy) plądrujący greckie ziemie i zamierzający zdobyć magiczny Łuk Epirusa wykuty przez samego Aresa, za pomocą którego uwolnić może tytanów, a co za tym idzie, podjąć walkę o władzę nad światem. Pokonać złego władcę może jedynie prosty wieśniak o dobrym sercu i wielkich mięśniach, Tezeusz (no bo i cóż innego miałby biedak robić, skoro scenarzyści zapomnieli o Minotaurze czy Ariadnie…).

Obraz Tarsema Singla, którego styl poznaliśmy dzięki „Celi” z Jennnifer Lopez, wizualnie bardzo przypomina „300” Zacka Snydera, scenografia może nie jak tak wyrafinowana, ale już sekwencje walk bardzo podobne. Film ma niezłe tempo i widowiskowy finał, jest przepiękny (zaprzeczyć się nie da), kadry są wysmakowane, a niektóre pomysły zadziwiające, niestety bohaterowie głównie prężą w nim torsy i wykrzykują banalne slogany (scenariusz w odróżnieniu od strony plastycznej nie jest mocnym punktem filmu). Pomieszanie z poplątaniem, dziwaczne pomysły, śmiałe – jeśli chodzi o mitologię – udziwnienia (Zeus już nie rzuca piorunami, ma lepszą rzecz – ognisty bicz, którym strzela nie gorzej niż Indiana Jones): to idealnie upichcona postmodernistyczna papka dla wszystkich, którzy nad lekturę „Mitologii” przedkładają komiksy i komputerowe strzelanki. A jednak są momenty, gdy nawet my wstrzymujemy oddech i poraża nas wizja tarsemowskiej starożytności, pomimo że nie ma z nią nic wspólnego.

Cóż, może i nie wypada się dziwić efektom wyobraźni Tarsem Singla. Wszak pochodzi on z Indii, a jak wiadomo bogowie hinduistyczni są nie dość, że mocno nieprzewidywalni to jeszcze kochają przepych, kolor i obfitość.

Beata Cielecka

"Immortals. Bogowie i herosi". Sprawdź datę emisji w telewizji

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn