"Opowieści podręcznej". Elisabeth Moss o scjentologii. Fani wytykali, że gra w serialu o opresyjnej religii należąc do takowej

Elisabeth Moss (ur. 24 lipca 1982 w Los Angeles) amerykańska aktorka jest jedną z najlepszych, jakie obecnie mamy okazję podziwiać na ekranie. Choć ma na koncie wiele znakomitych ról w wielu filmach i serialach, największą rozpoznawalność zyskała za sprawą roli Peggy w obsypanym nagrodami serialu "Mad Men". W swojej karierze zdobyła już dwa Złote Globy - za kreację w "Top of the Lake" i "Opowieściach podręcznej".

To właśnie ten ostatni tytuł budził sporo kontrowersji wokół osoby Moss. "Opowieści podręcznej" to serial, który jest luźną adaptacją powieści o tym samym tytule autorstwa Margaret Atwood. Akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości, opowiadającej o świecie, w którym narodziny dziecka stały się rzadkością, a władzę w USA przejęła pseudochrześcijańska junta. Płodne kobiety zostały zmuszone do roli surogatek rodzin uprzywilejowanej grupy związanych z władzą mężczyzn, a wszelkie nieposłuszeństwo karane jest w bardzo okrutny sposób. Kobiety, które mają zdolność do urodzenia dziecka, są określane mianem "Podręcznej". W jedną z nich - zwaną w serialu June, później Freda, a także Josepha, czyli po prostu Podręczną, wciela się Moss.

Aktorka prywatnie należy do drugiego pokolenia członków kościoła scjentologicznego, wokół którego nie brak różnych kontrowersji i złej sławy. Na spotkaniach prasowych obowiązuje zakaz pytania aktorkę o jej wiarę, a ona sama niezwykle rzadko wypowiada się na ten temat.

Jednak w wywiadzie dla "The New Yorker" gwiazda postanowiła się wypowiedzieć na temat scjentologii i zarzutów, kierowanych w jej stronę. Wielu fanów ma bowiem problem ze zrozumieniem, jak aktorka, należąca do ruchu religijnego często określanego jako opresyjny i ocierający się niemalże o sektę, mogła wystąpić w serialu opowiadającym o przerażających skutkach przejęcia władzy przez religijnych fanatyków.

Aktorka w wywiadzie stwierdziła, że unika wypowiadania się na temat swojej wiary ponieważ nie chce rozpraszać widza i woli, aby ludzie skupiali się na postaciach, w które się wciela. Dziennikarz jednak nie odpuścił aktorce, wskazując, że to już się stało: widzowie są tym zdezorientowani.

Nie chcę, żeby to zostało odebrane jako miganie się. Gdybyśmy, ty i ja, spotkali się jako przyjaciele, jestem w tym temacie jak otwarta książka. Nie chcę, by ludzie byli rozproszeni przez coś, gdy mnie oglądają. Chcę, by widzieli postać. Myślę, że gdy aktorzy zdradzają zbyt dużo z ich życia, czasami oglądając coś, zaczynam myśleć: "wiem, że właśnie się z kimś rozstała" albo "wiem, że lubi uprawiać jogę na gorąco" czy cokolwiek to jest.

Aktorka odniosła się również do zarzutów, jakoby scjentologia była religią bardzo zamkniętą. Fakt faktem, niewiele o niej wiadomo - można by rzecz, że wśród członków panuje ta sama zasada, którą rozpowszechnił film "Fight Club". Poza spotkaniami i własnym towarzystwem, członkowie Kościoła Scjentologicznego nie są zbyt wylewni.

To naprawdę nie jest zamknięta religia. To bardzo otwarte miejsce, zapraszające każdego, kto chce dowiedzieć się o nim więcej. Myślę, że to jest prawdopodobnie najbardziej źle rozumiane

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl